wtorek, 26 sierpnia 2014

Korupcja w ŁKS Łódź. Wyjaśnienia Jakuba S.

38-letni Jakub S. - b. piłkarz ŁKS został oskarżony o korupcję w październiku 2013, dobrowolnie poddał się karze. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego we Wrocławiu.

Jakub S. został zatrzymany 2 listopada 2010. Usłyszał dwa zarzuty:
1. w kwietniu 2004 w Łodzi, Kępnie i Wrocławiu, jako zawodnik ŁKS Łódź, działając wspólnie i w porozumieniu z Michałem B. i Danielem G. udzielił Jackowi S. i Marcinowi F. jako uczestnikom profesjonalnych zawodów sportowych II ligi piłkarskiej obietnicy korzyści majątkowej, a następnie wręczył co najmniej 20.000 złotych, w zamian  za nieuczciwe zachowania zawodników Polaru, podczas rozegranego 24 kwietnia 2004 meczu Polar - ŁKS, mogące mieć wpływ na wynik tych zawodów sportowych, polegające na nie podejmowaniu sportowej rywalizacji podczas tego meczu przez zawodników Polaru i zapewnieniu zwycięstwa klubowi z  Łódź, a tym samym korzystnego wyniku sportowego dla tego klubu w tym meczu i w sezonie 2003/2004, przy czym Jacek S. i Marcin F. zwrócili pieniądze z powodu nieuzyskania oczekiwanego przez wręczających wyniku po pierwszej połowie meczu

2. 2 czerwca 2004 w Krakowie i innej miejscowości przyjął od Daniela G. działającego wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami,  co najmniej tysiąc złotych uzyskane za pomocą czynu zabronionego polegającego na przyjęciu i wręczeniu korzyści majątkowej w zamian za nieuczciwe zachowanie, podczas rozegranego spotkania II ligi piłkarskiej 2 czerwca 2004 Cracovia – LKS Łódź, polegające na nie podejmowaniu przez zawodników ŁKS sportowej rywalizacji i zapewnieniu korzystnego wyniku sportowego dla Cracovii.

korupcja w ŁKS Łódź - czytaj więcej

Przesłuchanie z 3 listopada 2010.
Przed meczem z Polarem wezwał mnie i Michała B. do siebie prezes Daniel G. i powiedział żebyśmy zawieźli na stację paliwową w Kępnie lub przy samym Kępnie pieniądze dla zawodników Polaru. On kazał nam jechać gdzieś jeden, dwa dni przed meczem. G. powiedział, że te pieniądze trzeba tam na stacji przekazać Jackowi S., bo to są pieniądze na kupno meczu z Polarem. Podejrzewam, że on zawezwał akurat nas bo ja znałem S. i miałem mocną pozycję w drużynie,  S. grał wcześniej w ŁKS, a B. był kapitanem drużyny.

Wyjaśnienia Michała B. (także skazanego za udział m.in. w ustawieniu meczu Cracovia - ŁKS) - czytaj więcej

Razem pojechaliśmy do wskazanego miejsca. G. powiedział nam o której godzinie mamy być na tej stacji. Z tego co pamiętam to ja się z S. nie umawiałem, byłem już tam umówiony przez prezesa. W czasie drogi na miejsce dzwoniłem do S. bo zabłądziliśmy i chciałem mu powiedzieć, że się spóźnimy. Z tego co pamiętam S. na to spotkanie przyjechał z bramkarzem Polaru. Daliśmy tę kopertę i nawet za dużo nie rozmawialiśmy. Już we Wrocławiu przed meczem G. podszedł do mnie i powiedział żebym powiedział S., że za te pieniądze w zamian ma być już do przerwy dla nas bezpieczny wynik. Przekazałem to S. Do przerwy był jednak remis. W przerwie meczu G. powiedział mi żebym przekazał S., że musi oddać pieniądze bo nie zrealizował polecenia i my nie wygrywaliśmy do przerwy. Gdy wychodziliśmy na boisko ja te słowa G. przekazałem S. W drugiej połowie my wygraliśmy ten mecz. Coś kojarzę, że były jeszcze jakieś ustalenia na wypadek rzutu karnego. Było ustalone, że bramkarz ma się rzucić w ustaloną stronę bramki. Później z tego powodu, że bramkarz zachował się w sposób ustalony S. nie chciał oddać wszystkich pieniędzy. Mówił, że dał już pieniądze bramkarzowi i on nie chce z tego powodu ich oddać. Po meczu wróciliśmy do domu. Zaraz po meczu lub dzień później dowiedziałem się od pana G., że mam ponownie pojechać do Wrocławia i odebrać te pieniądze od S. Wydaje mi się, że do Wrocławia pojechałem dzień po meczu. Dzwoniłem do Jacka S. i umówiliśmy się we Wrocławiu pod jakimś centrum handlowym. Nie znam Wrocławia, nie wiem co to za centrum. S. pod tym centrum wsiadł do samochodu i pojechaliśmy za to centrum. Na to spotkanie pojechaliśmy z Michałem B. On dostał od G. polecenie aby jechać  ze mną. S. sam był na tym spotkaniu. On powiedział, że nie odda wszystkich pieniędzy bo część dał temu bramkarzowi, i bramkarz nie chce oddać. Nie pamiętam jaką kwotę pieniędzy daliśmy S. i temu bramkarzowi. On oddał nam więcej niż połowę. Kojarzę, że on powiedział,  że ten bramkarz część pieniędzy ze swojej połowy oddał, a on oddaje swoją połowę w całości. Wydaje mi się, że jeszcze przy S. dzwoniliśmy do prezesa G. i przedstawiliśmy mu sytuację. Wydaje mi się, że oddaliśmy słuchawkę telefonu Jackowi S. i on sam rozmawiał z prezesem. Hasło od prezesa przez telefon było, że mamy wracać. Później prezes kazał nam jeszcze wydzwaniać i upominać się o pieniądze, a gdzieś po tygodniu powiedział, że mamy ten temat zamknąć i przestać dzwonić. Nie pamiętam aby S. przesłał mi w późniejszym terminie jakieś pieniądze. Nie pamiętam. Jeśli to miało miejsce to na pewno oddałem pieniądze prezesowi. Zanim jeszcze opuściliśmy Wrocław dostaliśmy od prezesa telefoniczne polecenie aby te pieniądze, które dostaliśmy od S. zawieźć sędziemu tego meczu z Polarem. Prezes powiedział nam, że mamy te pieniądze zawieźć pod hipermarket albo w Kluczborku albo w Opolu. Dzisiaj nie pamiętam czy to było to pod Kluczborkiem czy Opolem, ale to była jedna z tych dwóch miejscowości. Nie pamiętam czy dzwoniliśmy do tego sędziego. (...) Pojechaliśmy pod ten hipermarket i tam na parkingu był już ten sędzia. On przyjechał samochodem (...) Teraz jednak kojarzę, że chyba dzwoniliśmy do tego sędziego żeby zapytać gdzie dokładnie stoi. Daliśmy mu te pieniądze i on wtedy powiedział, to pamiętam "nas tu nie było". On był sam. To był sędzia główny tego meczu Polar - ŁKS. Wtedy my wiedzieliśmy ile było tych pieniędzy w kopercie bo dzwoniliśmy do prezesa G. Teraz po prostu tego nie pamiętam. Prezes całą tę kwotę, którą dostaliśmy od S. kazał dać sędziemu. Pojechaliśmy po tym spotkaniu do Łodzi.
Później po treningu prezes G. kazał nam przy nim dzwonić do S. i upomnieć się o pieniądze. Po pewnym czasie już prezes powiedział żebyśmy się tym nie zajmowali.

korupcja w Polarze Wrocław - czytaj więcej 

Chcę także powiedzieć o meczu rozgrywanym w tej samej rundzie w Krakowie z Cracovią.  Już kilka dni przed tym meczem były rozmowy między piłkarzami, że ten mecz będziemy musieli przegrać, że prezes załatwia sprzedanie tego meczu.  To były na razie takie luźne rozmowy. Nie było wtedy oficjalnego komunikatu i polecenia. Graliśmy normalnie i do przerwy był remis 0-0. Wtedy wszedł do szatni prezes G. i zrobił nam awanturę dlaczego jeszcze nie przegrywamy. Kazał nam przegrać ten mecz. On zaczął nas straszyć, że z klubu nas wyrzuci jeżeli nie przegramy tego meczu. Po przerwie ten mecz przegraliśmy. Z każdego po tej awanturze zeszło powietrze. Po meczu w autokarze gdy wracaliśmy dostaliśmy pieniądze za to, że przegraliśmy. Nie pamiętam kto te pieniądze dzielił i nam rozdawał, ale był to albo trener B. (Wojciech B.  obecnie prezes Podbeskidzia BB - dopisek dpanek), albo drugi Ch.  (Marek Ch. - legenda ŁKS - dopisek dpanek) lub trzeci W. lub kierownik Ż. Ja dostałem kwotę coś 1,5 tys. zł. Pieniądze dostała kadra meczowa czyli grający i rezerwowi. Te pieniądze nie były dzielone po równo, każdy dostał według jakiś zasług.
Trenerzy i kierownik też dostali swoją działkę. Być może inni zawodnicy wiedzieli wcześniej, że mamy ten mecz przegrać za pieniądze. Do mnie docierały jedynie takie pogłoski, że mamy ten mecz sprzedać, ale nikt wprost mi tego nie powiedział. (zarzuty ws. ustawienia meczu ŁKS usłyszało już kilkanaście osób, m.in. ówczesny trener ŁKS (a obecnie prezes Podbeskidzia Bielsko Biała) Wojciech B., drugi trener Marek Ch. oraz były piłkarz ŁKS (a obecnie Korony Kielce) Paweł G. 

 korupcja w Cracovii - czytaj więcej

W tej samej rudzie, wcześniej był mecz ze Stasiakiem Opoczno. Dzień lub dwa dni przed meczem dostałem telefon od prezesa G. i on powiedział mi, że będzie do mnie dzwonił prezes Mirosław S. i będzie mnie pytał czy ja wiem, że prezes G. otrzymał od S. pieniądze za to, że zawodnicy ŁKS w tym ja mają odpuścić mecz ze Stasiakiem. G. powiedział mi, że mam w rozmowie potwierdzić, ze wiem o tym i, że odpuścimy mecz, ale mamy grać normalnie. Wiem, że S. miał dzwonić po potwierdzenie do innych zawodników, kilku kluczowych. Faktycznie dzwonił do mnie pan S. i ja w rozmowie potwierdziłem mu to co w rozmowie kazał mi potwierdzić pan G. Graliśmy jednak normalnie i wygraliśmy ten mecz. Nie wiem ile pieniędzy dostał G.

Korupcja w Stasiaku Opoczno - czytaj więcej

Był jeszcze mecz z Piastem w tej rundzie. Przed tym meczem prezes G. powiedział nam, że ma pieniądze od działacza Piasta.za to abyśmy tego meczu nie wygrali. Z tego co kojarzę to Piastowi zależało albo na zwycięstwie albo na remisie. Prezes powiedział nam, że mamy grać normalnie, mimo, że on wziął z Piasta pieniądze. W przerwie meczu wybuchała awantura bo działacze Piasta mieli pretensje, że my gramy normalnie, że nie odpuszczamy.  Wtedy drzwi do naszej szatni otworzył G. i przy jakiś osobach stojących obok niego powiedział, że oddaje pieniądze i mamy grać normalnie. Wygraliśmy ten mecz.

Korupcja w Piaście Gliwice - czytaj więcej

W ŁKS grałem zanim jeszcze do tego klubu przyszedł pan G.  W pierwszym moim sezonie 2001/02 w ogóle nie mieliśmy premii. W drugim moim sezonie 20002/03 przyszedł pan G. Mieliśmy obiecane pieniądze za wyniki w konkretnych meczach. Zawsze w klubie były kłopoty finansowe więc na bieżąco nie wypłacano nam premii. Te pieniądze się zbierały, mieliśmy później dostać premie za wszystkie mecze. Myśleliśmy, że dostaniemy te pieniądze zbiorczo po ostatnim meczu decydującym o naszym utrzymaniu. Po tym meczu jednak przyszedł pan G. i wprost powiedział, że nie dostaniemy tych pieniędzy bo wszystkie pieniądze z tych premii poszły na łapówki dla sędziów. W szatni było ogólne niezadowolenie więc później pan G., jakoś w tygodniu, powiedział, że za dwa ostatnie mecze, dostaniemy jakieś pieniądze.
W kolejnym sezonie kwestia premii wyglądała już nieco inaczej. Mieliśmy przyznawane premie, kwitowaliśmy ich odbiór, natomiast nie były nam wypłacane w pełnej wysokości. My kwitowaliśmy odbiór większej kwoty, a faktycznie dostawaliśmy mniejsze kwoty. O tym, że tak mamy robić powiedział nam pan G. Wprost powiedział, że ta różnica pieniędzy idzie na łapówki dla sędziów. Gdy podpisywaliśmy te listy z premiami to dostawaliśmy od G. informacje, że z danej premii on odciąga określoną kwotę, bo taką kwotę przekazał sędziemu. On mówił zazwyczaj, że i tak bierze od nas jakąś połowę łapówki, a drugą połowę dokłada z własnej kieszeni. Dokładnie on mówił o dwóch częściach, bo zazwyczaj on mówił, ze daje większą część na łapówkę. On zabierał nam jakieś 40-50 procent premii. Pieniądze były wypłacane w gotówce, w pokoju G., w takim sekretariacie. Pieniądze te wypłacał Ż. ale w obecności G. Oni tam siedzieli razem. Otrzymaliśmy informacje od G., że łapówki będą proponowane sędziom za każdy mecz w sezonie 2003/04. Tam miało być podejście w każdym meczu do sędziów. Za każdy mecz zakończony naszą wygraną zabierali nam premie. Mówili, że te pieniądze idą na sędziów. Nie było takiego przypadku żeby nam zabrano pieniądze z premii, kiedy ta premia była przyznawana.
Nie wiem ile pieniędzy G. dostał od działaczy Piasta i Stasiaka.
Z. znał Ż. bywał czasami na meczach ŁKS. Czasami widywałem go na obiekcie w czasie gdy nie było żadnego meczu. Ż. też był kiedyś sędzią. Ja znałem Z., bo jesteśmy z tego samego rocznika i razem graliśmy w piłkę. Widywałem na ŁKS Krzysztofa Z. w obecności Ż. i G. Nie znam Grzegorza G.

Przesłuchanie 14 czerwca 2013
(...) Ze mną nikt z Cracovii przed tym meczem się nie kontaktował. Chcę jednak powiedzieć, że o tym, iż Cracovia będzie chciała od nas kupić ten mecz zaczęto już mówić gdzieś tydzień przed tym meczem. To były takie rozmowy między zawodnikami, że któryś coś tam słyszał. Nie potrafię tego odtworzyć w szczegółach, ale taka była atmosfera i takie dochodziły głosy. Jeden przykładowo mówił, że pewnie Cracovia będzie chciała ten mecz kupić. Drugi przyszedł i mówił, że już działacze prowadzą jakieś rozmowy,  trzeci, że ktoś tam gdzieś pojechał na rozmowy. To były tego typu rozmowy, nie pamiętam już kto mówił, ale kojarzy mi się jedna osoba - Jacek K. On był blisko z G. i on jakoś cały czas na telefonie wisiał z G. (...)
My spaliśmy przed tym meczem w hotelu na obrzeżach Krakowa, blisko było do takiego dużego centrum handlowego. Pamiętam nawet, że do tego hotelu przyjechał G., być może z P. i jakimiś zawodnikami ustalali ten temat sprzedaży meczu. Mnie przy tym stole nie było więc szczegółów nie powiem, ale wiem, że był omawiany ten temat. Później ten G. wszedł do szatni tak jak mówiłem. Po meczu dzieliliśmy pieniądze. Ostatnio chyba powiedziałem, że to trenerzy dzielili, ale chyba jednak było tak, że to my te pieniądze dzieliliśmy w autokarze. Wszyscy dostali, którzy byli w autokarze, wszyscy z kadry meczowej i nawet ci, których nie było, a którzy grali w naszym zespole w tej rundzie, czy też sezonie. Pamiętam, że dwie osoby, których nie było z nami, którzy zostali w Łodzi, też dostali pieniądze. Pamiętam, że były przy tym podziale odłożone pieniądze, dla jakiś chyba dwóch osób, te osoby miały dostać te pieniądze, w Łodzi. Trenerzy też dostali pieniądze, bo pamiętam, że zastanawialiśmy się czy trzeci trener W. też ma dostać. Postanowiliśmy, że dostanie. Skoro on jako trzeci dostał to pierwszy i drugi też musieli dostać. Kierownik Ż. też dostał. Nie wiem tylko teraz, nie pamiętam, czy trener B. z nami jechał autokarem, ale on też miał dostać pieniądze z podziału. (...)     
Było tak, że G. w przerwie meczu kazał mi powiedzieć S., że się wycofujemy bo do przerwy był remis, po meczu G. kazał nam męczyć telefonami tego S., aby oddał pieniądze. Tak jak mówiłem S. oddał pieniądze, ale nie całą kwotę, na pewno nie brakowało jedynie 2 tys. jak mówi S., ale nie pamiętam już dzisiaj ile brakowało. My poinformowaliśmy o tym, że brakuje tych pieniędzy G., byliśmy z nim na telefonie. S. mówił, że oni nie mają pieniędzy. Te zwrócone pieniądze daliśmy wtedy sędziemu meczu, tak jak wyjaśniałem. Wróciliśmy do Łodzi i wtedy Jarek P. kazał nam nastraszyć S. kibicami. Kazał nam powiedzieć im, że to są pieniądze kibiców i mają je oddać. My tak zrobiliśmy, ale S. chyba tych pieniędzy nie oddał, mi przynajmniej nie oddawał. Po pewnym czasie znowu podszedł do mnie P. i powiedział, że mamy się już tymi pieniędzmi nie zajmować. Z tej rozmowy wywnioskowałem, że to już teraz oni czyli pewnie P. i Goszczyński będą się odbiorem tej kwoty zajmować. Jak to się skończyło nie wiem. (...)


Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.  
Lista skazanych za korupcję  
Lista ustawionych meczów  
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu  

Zobacz nasz profil na Facebooku 
Zobacz nasz profil na Twitterze    

Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które  pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!