piątek, 16 marca 2012

Akt oskarżenia ws. tzw. gangu Fryzjera. Wyjaśnienia b. sędziego z Radomia Grzegorza G.

Grzegorz G. to jeden z najbardziej znanych i uznawany za najlepszego w ostatnich latach polskich sędziów. Według Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu działał w gangu Fryzjera. Oskarżony jest
o siedem przestępstw.

Grzegorz G. z został zatrzymany w grudniu 2008 (czytaj tutaj). Był wtedy kandydatem do sędziowania na MŚ w RPA w 2010. Oskarżono go w lipcu 2010 (czytaj tutaj) o siedem przestępstw:



1. działanie w zorganizowanej grupie przestępczej od lipca 2003 do 25 czerwca 2006 założonej i kierowanej przez Ryszarda F., w skład której wchodzili sędziowie i obserwatorzy PZPN.
2. w październiku 2003 w Radomiu, Obrzycku, Szczecinie, biorąc udział w zorganizowanej grupie przestępczej, uczestnicząc i organizując profesjonalne zawody sportowe o mistrzostwo II ligi piłki nożnej, jako sędzią głównym zawodów, działając wspólnie i w porozumieniu z obserwatorem meczu Witem Ż. przyjął od Ryszarda F. i działacza klubu sportowego Pogoń Szczecin obietnicę korzyści majątkowej - co najmniej 15 tys. zł oraz obietnicę korzyści osobistej w postaci wysokiej noty obserwatora PZPN, a następnie przyjął obiecaną korzyść majątkową, w zamian za nieuczciwe zachowanie 17 października 2003 roku podczas meczu Pogoni Szczecin z Cracovią Kraków, polegające na podejmowaniu decyzji sędziowskich korzystnych dla Pogoni.
3. w październiku 2003 w Radomiu, Łęcznej, biorąc udział w zorganizowanej grupie przestępczej, uczestnicząc i organizując profesjonalne zawody sportowe o mistrzostwo I ligi piłki nożnej, jako sędzią głównym zawodów, przyjął od Ryszarda F. działającego wspólnie i w porozumieniu z działaczami Górnika Polkowice- Mariuszem J., Arturem S., Mirosławem D. obietnicę korzyści majątkowej - 40 tys. zł za zwycięstwo i 20 tys. zł za remis, oraz obietnicę korzyści osobistej w postaci wysokiej noty obserwatora PZPN, a także obietnicę korzyści osobistej w postaci zapewnienia dalszego rozwoju kariery sędziowskiej przez znane sędziemu wpływy i kontakty Ryszarda F. w środowisku piłkarskim, w tym w strukturach PZPN, w zamian za nieuczciwe zachowanie 25 października 2003 podczas meczu Górnika Łęczna i Górnika Polkowice, polegające na podejmowaniu decyzji sędziowskich korzystnych dla Górnika Polkowice lecz obiecanej korzyści majątkowej nie otrzymał, gdyż mecz zakończył się przegraną Górnika Polkowice,
4. w październiku 2003 w Radomiu, Łęcznej, i okolicach Zwolenia biorąc udział w zorganizowanej grupie przestępczej, uczestnicząc i organizując profesjonalne zawody sportowe o mistrzostwo I ligi piłki nożnej, jako sędzią głównym zawodów, przyjął od Ryszarda M. działającego wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami obietnicę korzyści majątkowej - co najmniej 15 tys. zł, a następnie przyjął obiecaną korzyść majątkową, w zamian za nieuczciwe zachowanie 25 października 2003 podczas meczu Górnika Łęczna i Górnika Polkowice, polegające na podejmowaniu decyzji sędziowskich korzystnych dla Górnika Łęczna,
5. w kwietniu 2004 w Radomiu, Katowicach i innej miejscowości na terenie kraju, biorąc udział w zorganizowanej grupie przestępczej, uczestnicząc i organizując profesjonalne zawody sportowe o mistrzostwo I ligi piłki nożnej, jako sędzią głównym zawodów, przyjął od Ryszarda M. obietnicę korzyści majątkowej, a następnie przyjął obiecaną korzyść majątkową - 5 tys. zł, w zamian za nieuczciwe zachowanie 10 kwietnia 2004 podczas meczu Dospela Katowice - Górnik Łęczna, polegające na podejmowaniu decyzji sędziowskich korzystnych dla Górnika Łęczna.
6. w maju 2004 w Radomiu, Nowym Dworze Mazowieckim, biorąc udział w zorganizowanej grupie przestępczej, uczestnicząc i organizując profesjonalne zawody sportowe o mistrzostwo II ligi piłki nożnej, jako sędzią głównym zawodów, działając wspólnie i w porozumieniu z obserwatorem meczu Krzysztofem P. przyjął od Ryszarda F. działającego wspólnie i w porozumieniu z Januszem W. i Wojciechem Sz. obietnicę korzyści majątkowej w kwocie - co najmniej 20 tys. zł, oraz obietnicę korzyści osobistej w postaci wysokiej noty obserwatora PZPN mającej znaczenie dla pozycji sędziego w rankingu sędziów na szczeblu krajowym i międzynarodowym, a także obietnicę korzyści osobistej w postaci zapewnienia dalszego rozwoju kariery sędziowskiej przez znane sędziemu wpływy i kontakty Ryszarda F. w środowisku piłkarskim, w tym w strukturach PZPN, a następnie przyjął obiecaną korzyść majątkową, w zamian za nieuczciwe zachowanie podczas rozegranego 8 maja 2004 spotkania pomiędzy Świtem Nowy Dwór Mazowiecki i Polonią Warszawa, polegające na podejmowaniu decyzji sędziowskich korzystnych dla Świtu.
7. w październiku 2004 w Radomiu, Szczecinie i innych miejscowościach na terenie kraju,
biorąc udział w zorganizowanej grupie przestępczej jako sędzia główny przyjął od Ryszarda M. – działacza Górnika Łęczna obietnicę korzyści majątkowej - co najmniej 20 tys. zł za zwycięstwo i 10 tys. zł za remis, w zamian za nieuczciwe zachowanie podczas rozegranego 16 października 2004 spotkania między Pogonią Szczecin i Górnikiem Łęczna, polegające na podejmowaniu decyzji sędziowskich korzystnych dla Górnika Łęczna lecz obiecanej korzyści majątkowej nie otrzymał, gdyż mecz zakończył się przegraną Górnika.

Proces ws. Grzegorza G. jeszcze się nie rozpoczął mimo, że minęło już ponad 1,5 roku od wpłynięcia aktu oskarżenia do sądu (czytaj tutaj).

Przesłuchanie 10.12.08
Nigdy nie byłem w żadnej grupie przestępczej z innymi sędziami i obserwatorami. Kontakt jaki utrzymywałem z sędziami i obserwatorami był ograniczony. Znałem Ryszarda F., ale wszyscy w Polsce wiedzieli, że nie byłem jego postacią, człowiekiem. Nie byłem nigdy u niego w domu, nie spotkałem się z nim na żadnej imprezie, może przez ostatnie lata wykonałem do niego może jeden telefon. Jak zeznałem wcześniej będąc przesłuchiwany w charakterze świadka nigdy z nim nie miałem rozmów o charakterze korupcyjnym. Jeśli chodzi o obserwatorów to kontakt utrzymywałem może z dwoma, trzema osobami, byli to z racji funkcji jaką pełnił: Wit Ż. z Warszawy, Leszek Saks no i dużo wcześniej, przed jeszcze czasem wskazanym w zarzutach z Tadeuszem Diakonowiczem, bo on był przewodniczącym kolegium sędziów. Ryszard F. bardzo rzadko do mnie dzwonił. On jak dzwonił to ws. gratulacji z powodu mojej kariery sędziowskiej i awansów, gratulował, gdy zostałem wyznaczony na jakiś ważny mecz międzynarodowy, pamiętam, że raz rozmawialiśmy długo, gdy ja znowu awansowałem w hierarchii sędziowskiej i on mi mówił, że ja z tego powodu mam wielu wrogów w kraju.

Czytaj o tym jak Fryzjer rzekomo groził świadkowi.
Czytaj o tym jak Fryzjer witał się ze znajomymi.
Czytaj o tym jak zatrzymano Fryzjera.
Czytaj o tym kto broni Ryszarda F.
Czytaj o ustaleniach ws. "kariery" Fryzjera.
Czytaj o zeznaniach byłego prezesa Arki Gdynia obciążających Fryzjera.
Czytaj o tym jak Fryzjer odgrażał się dziennikarzom po uchyleniu aresztu.
Czytaj o dziennikarzach, z którymi kolegował się Fryzjer.

Parę razy dzwonił do mnie i mówił, że sędziuję bardzo ważny mecz. Tych rozmów w tych latach, o których jest mowa w zarzutach mogło być pięć może siedem. Ja do niego w tych latach zadzwoniłem raz. Było to związane z tym, że w Polsce był ranking siedmiu sędziów międzynarodowych. Ten ranking był ważny dla FIFA. Ważne było z punktu widzenia kariery sędziowskiej by być na pierwszym miejscu w tym rankingu. Ryszard F., z tego co pamiętam, wykonał wtedy do mnie telefon, ale ja nie mogłem z nim rozmawiać i oddzwoniłem do niego. On mi wtedy powiedział, że wie, że pierwsze miejsce w tym rankingu zajmie Jacek Granat, a nie ja, mimo, że ja miałem najwyższe notowania w UEFA. Potrafił też Ryszard F. zadzwonić przed jakimś meczem by powiedzieć mi, że ja będę sędziował trudny mecz i czy wiem kto będzie obserwatorem. To, że ja będę sędziował dany mecz wiedziałem wcześniej od obsadowego, natomiast on, z tego co sobie przypominał, dzwonił do mnie gdzieś dzień przed meczem i wiedział gdzie ja jadę na mecz lub próbował się dowiedzieć gdzie jadę. Ja unikałem tych rozmów z nim. Zresztą z tego co pamiętam taka sytuacja mogła się wydarzyć raz i nie pamiętam czy on w tym przypadku wiedział gdzie ja jadę na mecz czy też chciał to ode mnie wyciągnąć. Ja unikałem udzielenia mu odpowiedzi. Moje rozmowy z nim były zawsze dość krótko. Na pewno nie byliśmy przyjaciółmi, ja unikałem z nim kontaktu, ale miałem do niego szacunek jako do starszego człowieka. Postrzegałem go jako osobę trudną, ale znałem go od lat. Nie zawsze odpowiadał mi jego sposób bycia, taki narzucający się. Ja rozmawiałem z nim na siłę, nie mogłem mu powiedzieć wprost, że nie będę z nim rozmawiał skoro znałem go wcześniej od wielu lat, nieraz siedzieliśmy przy jednym stole, on był wcześniej działaczem sportowym. Z drugiej strony on zawsze posiadał aktualną wiedzę na temat struktur i życia PZPN. On znał praktycznie wszystkich. Przykładowo na mistrzostwach Polski w piłce halowej on był wiodącą osobą podczas rozmów zarządu PZPN, który się tam spotkał. To było w Rewalu, nie pamiętam w którym roku. Ja zaczynałem przygodę z sędziowaniem jako asystent i zaczynałem jeździć na zawody I ligi m.in. również do Wronek. W tamtych latach obowiązkiem klubu była opieka nad sędzią, zapewnienie noclegu, wyżywienia. Było tak, że dwa, trzy dni spędzaliśmy we Wronkach.

korupcja w Amice Wronki - kalendarium

Przyjeżdżaliśmy dzień przed meczem. W Amice Wronki opiekunem sędziów był właśnie Ryszard F., dlatego nieraz spędzaliśmy z nim dwa, trzy dni. Na te zawody I ligi jeździłem wówczas z Mirkiem Milewskim. Te przyjęcia przez F. były miłe i sympatyczne. Pamiętam, że nawet raz zwiedziliśmy z nim więzienie we Wronkach. Po meczu była normalna kolacja, w pobliżu klubu w małej restauracji. W późniejszych czasach, powiedzmy 2002-2003, kontakty telefoniczne działaczy z sędziami były rzeczą naturalną. Te kontakty nie były niczym nadzwyczajnym. Zmieniło się to chyba w 2004, zaczęła zmieniać się mentalność, zaczęto zauważać niestosowność tego typu kontaktów i one były zabronione w pewnym momencie przez PZPN. Ryszard F. był takim człowiekiem, że lubi pokazywać, że wszystkich zna, lubił się tym chwalić. Dlatego on wydzwaniał do wszystkich i do mnie również, chociaż rzadziej. Ja nawet nie wiedziałem, że jakaś struktura, jakaś zorganizowana grupa istnieje, on mi nigdy niczego nie obiecywał i nie proponował.
Jeśli chodzi o mecz Pogoń Szczecin - Cracovia. Chcę powiedzieć, że ja nie znam żadnego działacza Pogoni Szczecin, nigdy z żadnym nie miałem kontaktu. Jedyną osobą z Pogoni Szczecin, z którą miałem kontakt to był kierownik drużyny, który przynosił do szatni sprawozdania sędziowskie, ale nawet nie wiem jak on się nazywa. Nie wiem w jaki sposób miałbym otrzymać 10 tys. zł, od kogo, kiedy i jak. Jeśli chodzi o ten mecz to zostałem poinformowany przez obsadowego PZPN o tym meczu, że na taki mecz pojadę. Nie pamiętam kto był wtedy obsadowym. Na ten mecz pojechałem pociągiem lub samochodem. W Pogoni raz obserwował mnie Wit Ż., prawdopodobnie podczas tego meczu, ale pewności nie mam. Z tego co pamiętam to na ten mecz jednak na pewno jechałem pociągiem nocnym z Radomia, i wracałem również pociągiem, ze swoimi asystentami i Witem Ż., jeśli on był wtedy obserwatorem. Była taka śmieszna sytuacja w pociągu, gdy kupiliśmy bilet i nie mieliśmy już pieniędzy więc poprosiliśmy Wita, żeby kupił nam coś do jedzenia. Później w Warszawie szybko wypłacałem pieniądze z bankomatu bo mieliśmy za co dojechać do domu. Na mecz pojechaliśmy pociągiem sypialnym, dojechaliśmy do Szczecina w dniu meczu rano. Wynająłem hotel taki nie w samym centrum, z dworca jechaliśmy tam taksówką (...). Chyba niedaleko była stacja CPN. Wit Ż. z nami nie jechał na ten mecz, jedynie z nami wracał. Nie spał z nami w tym hotelu. Z tego co pamiętam, po meczu był mały poczęstunek na terenie klubu, ale my szybko opuściliśmy to miejsce. Nie znam osób, które były na tym poczęstunku. Pamiętam, że jeden taki zezowatym pan przy stole powiedział, że oni byli bardzo źli, że to my przyjechaliśmy sędziować ten mecz. On to powiedział w takim sensie, że ja nie jestem gospodarski sędzia i oni woleliby żebym sędziował im na wyjeździe. Z tego co pamiętam to hotel w zasadzie wybrał nam taksówkarz i taksówkarz polecił nam ten hotel. Sam płaciłem za hotel.
Odnośnie meczu Górnik Polkowice - Górnik Łęczna to faktycznie byłem sędzią tego meczu. (...) Nie znam pana Mariusza J., nigdy nie rozmawiałem z nim telefonicznie. To znaczy wtedy tego człowieka nie znałem, teraz już wiem kto to jest, po tym jak został zatrzymany. Podobna sytuacja dotyczy Adriana S. i Mirosława D. (...) Nie pamiętam czy Ryszard F. dzwonił do mnie przed tym meczem. Na pewno jednak nie było mowy o tym meczu, na pewno nawet jeśli dzwonił, to ta rozmowa nie dotyczyła tego meczu. Pamiętam, że to był bardzo fajny mecz, jeden z ciekawszych, które sędziowałem. Już w 8 minucie pokazałem czerwoną kartkę gospodarzom za faul, taki na środku boiska, kibice nie przypuszczali, że za taki faul można zobaczyć czerwoną kartkę. Była to normalna sytuacja boiskowa i dopiero powtórki telewizyjne pokazały, że miałem rację. Od tego momentu miałem jednak bardzo trudne zawody, gdyż kibice byli oburzeni tą sytuacją. Później jeszcze chyba pokazałem dwie czerwone kartki i podyktowałem karnego. Drużyna gospodarzy kończyła zawody w 9-ciu i mimo to strzeliła bramkę, która została uznana za bramkę roku. Rzut karny podyktowałem dla gości. (...) z panem Ryszardem M. znałem się już dużo wcześniej, natomiast przed tym meczem nie miałem żadnego kontaktu z nim, natomiast nie miał kiedy złożyć mi propozycji majątkowej ponieważ przyjechałem na mecz tak jak przepisy nakazują półtorej godziny przed zawodami, nasze kontakty jakie miałem z panem M. były czysto służbowe i zawsze byłem w towarzystwie asystentów. Ryszard M. był kierownikiem drużyny z Łęcznej i z racji tego załatwiał ze mną w szatni sprawy formalne, tzn. przyniósł do szatni sprawozdanie, przyniósł koszulki. Nie bardzo to rozumiem w zarzucie w Radomiu, Łęcznej i okolicach Zwolenia. Ja się urodziłem w Zwoleniu, a z Radomia do Lublina jedzie się przez Zwoleń. Z zeznań, które czytałem w PZPN wiem, że pan M. powiedział, że wręczył mi pieniądze w rejonie Zwolenia. Ja wiem na pewno, że w tamtym czasie w okolicach Zwolenia nie byłem, poza oczywiście przejazdem z Radomia do Łęcznej na ten mecz. Te wyjaśnienia udostępnił mi pan mecenas Tomczak z Wydziału Dyscypliny. Pan Tomczak poprosił mnie na rozmowę, to znaczy telefonicznie wezwał mnie na posiedzenie Wydziału Dyscypliny. Nie pamiętam czy to posiedzenie odbyło się w siedzibie PZPN czy też w jego kancelarii adwokackiej. W tym posiedzeniu uczestniczył tylko pan mecenas Tomczak i ja. Pamiętam, że w tym czasie pojawiła się informacja, że ja uczestniczę w programie FIFA 2010. Pan Tomczak uznał, że dobrze by było żebym złożył wyjaśnienia w tej sprawie, tak aby nie zaszkodziło mi to w dalszej karierze i żebym ustosunkował się do materiałów, które Wydział Dyscypliny posiadał w moim zakresie. Z tego co pamiętam pan mecenas Tomczak wypytywał mnie o okoliczności tego meczu, bo w artykułach prasowych pojawiły się informacje co do tego meczu i mojej osoby. Pan Tomczak kazał mi się ustosunkować co do tego zarzutu dotyczącego meczu Łęczna - Polkowice. Ja złożyłem obszerne wyjaśnienia. Ja się chyba pomyliłem mówiąc, że pan mecenas Tomczak dał mi wyjaśnienia Ryszarda M., chyba było tak, że on mi je przeczytał. Przebieg tego posiedzenia nie był protokołowany, z tego co wiem to pan Tomczak złożył z jego przebiegu stosowną notatkę do WD. W rozmowie z panem Tomczakiem uzgodniłem, że zgłoszę się w prokuraturze w celu złożenia stosownych wyjaśnień.
Ja chciałem szerzej przedstawić postać pana Ryszarda M. Uważam, że on chciał bardzo mocno wykorzystać to, że wcześniej znał mnie jako piłkarza, znał również mojego tatę. Gdy ja przyjechałem na pierwsze zawody I ligi do Łęcznej pan M. chciał stworzyć otoczkę, że jestem jego super przyjacielem. W późniejszych naszych kontaktach próbował to wykorzystywać do momentu kiedy mu zdecydowanie powiedziałem, żeby więcej do mnie nie dzwonił zwłaszcza w sprawach sędziowskich. M. potrafił mnie spytać czy ja wiem kto mu sędziuje mecz. Myślę, że to stwierdzenie mógłby potwierdzić działacz czy menadżer Łęcznej pan Waldek K. który chyba słyszał taką rozmowę. Ja rozmawiałem z K. w późniejszym czasie gdy szukał pracy w Radomiu i potwierdził mi takie zdarzenie. Nie potrafię umiejscowić w czasie kiedy odbyła się ta rozmowa z K., to było w czasie gdy Radomiak szukał menadżera.To było jeszcze, z tego co pamiętam, przed zatrzymaniem Ryszarda M.

korupcja w Górniku Łęczna - kalendarium

Ta rozmowa, w której powiedziałem M. żeby do mnie nie wydzwaniał była z tego co pamiętam w sezonie 2003/2004. M. dzwonił do mnie niby z życzeniami, a potem pytał czy nie wiem kto sędziuje dany mecz Łęcznej. Po tym meczu z Polkowicami mieliśmy z M. kilka nieprzyjemnych rozmów bo on miał pretensje o to jak sędziowałem ten mecz. Ja mogłem dzwonić do M. po tym bądź innym meczu bo miałem problem z załącznikami. Ja źle wpisałem bodajże czerwoną kartkę czy coś niewłaściwie wpisałem w związku z kartkami. Pamiętam, że jak M. przejeżdżał w pobliżu mojej restauracji, to zawodnicy Górnika chyba raz nawet jedli w mojej restauracji posiłek. Uważam, że on w ten sposób chciał mnie pozyskać, zbliżyć się do mnie. M. miał po tym meczu z Polkowicami pretensje o czerwoną kartkę.On mówił, że Grzesiu znamy się tyle lat, a ty przyjeżdżasz do nas na pierwszą ligę i od razu w 8 minucie dajesz czerwoną kartkę. Ten faul był na czerwoną kartkę bo tam było wejście wyprostowaną nogą. To było bardzo dobrze widać na materiale filmowym. Pamiętam, że na tym meczu był G. i on na początku negował słuszność tej decyzji o kartce. Pamiętam, że M. dzwonił do mnie w święta wielkanocne i składał mi życzenia, a potem wypytywał czy nie wiem kto sędziuje im mecz. Ja powiedziałem, że nie jestem informacją. Ta sytuacja po meczu z Polkowicami, to był moment takiego naszego spięcia z M. Ja pamiętam, że później sędziowałem mecz sparingowy zimą w Łęcznej, na sztucznej nawierzchni i tam rozmawiałem z M. Ja poza tą sytuacją z czerwoną kartką nie miałem powodów by dzwonić do M. i nie dzwoniłem do niego. To on dzwonił do mnie, także w sprawie posiłków dla Łęcznej w mojej restauracji. To był mój znajomy, znałem go od lat. Mój tata znał się bardzo dobrze z Ryszardem M. znaliśmy się rodzinami. M. był osobą, którą ze środowiska piłkarskiego znałem lepiej niż innych działaczy. Kontakty z M. miałem wtedy kiedy byłem na sparingu zimowym w Łęcznej. W innych sytuacjach się z nim nie spotykałem. Przepraszam, widziałem się z nim na jakimś meczu w Radomiaku. Chyba widziałem się z nim w restauracji gdy był na obiedzie z drużyną. Wiem, że raz M. był na obiedzie w restauracji, ale to raczej moja żona miała z nim kontakt, może ja też się z nim wtedy widziałem. Pamiętam, że po tym meczu z Polkowicami on chciał się ze mną spotkać osobiście i porozmawiać, ale do takiego spotkania nie doszło, ja odmówiłem. (...) Po tym jak powiedziałem M. aby odpuścił sobie kontakty i telefony do mnie on odpuścił i już do mnie nie dzwonił. Myślę, że ta rozmowa i moja ostra reakcja była związana z meczem w Szczecinie Pogoń Szczecin - Górnik Łęczna. Ale nie jestem tego w stanie dokładnie umiejscowić w czasie. Po tej rozmowie dostałem od M. sms z treścią, że on myślał, że nasze relacje są lepsze. M. wyraźnie oczekiwał, że w związku z tą naszą znajomością sprzed lat, że będę go informował gdzie jadę na mecz i gdzie sędziuję, albo, że powiem mu kto sędziuje mecze Łęcznej. Ten sms M. to był taki jego żal na moją reakcję i ostre potraktowanie go. Ja z żadnym działaczem, żadnym kierownikiem nie miałem takiego kontaktu jak z M., a on tego nadużywał, zachowywał się nieelegancko wypytując gdzie sędziuję i czy sędziuję jego drużynie. M. nigdy nie obiecywał mi żadnych pieniędzy i nigdy ich nie wręczał.
Jeśli chodzi o mecz Dospel Katowice - Górnik Łęczna to ja nawet tego meczu nie pamiętam. Nie pamiętam nawet wyniku. Mogę tylko powiedzieć, że z panem M. miałem taki kontakt jaki miałem i go opisałem wcześniej.
Mecz Świt Nowy Dwór Mazowiecki - Polonia Warszawa. O ten mecz nawet mnie zahaczyła dzisiaj pani dziennikarka. Ja nie miałem żadnego kontaktu telefonicznego z Januszem Wójcikiem, nigdy z nim nie rozmawiałem telefonicznie ani przed ani po meczu. Nie miałem żadnego fizycznego kontaktu z Januszem Wójcikiem ani z żadnym działaczem Świtu Nowy Dwór, nie znam tych działaczy.

Korupcja w Świcie NDM - kalendarium

Pana Janusza Wójcika poznałem dopiero jak był doradcą prezydenta w Radomiu, ale to było dużo później, chyba jakieś dwa lata później niż był ten mecz Świtu. Prezydent Radomia poprosił Wójcika aby pomógł w Radomiu stworzyć silną drużynę, miał zostać trenerem. Ale współpraca z Wójcikiem nie układała się najlepiej. Ja nawet byłem w szerszym gronie pytany czy Wójcik powinien być trenerem Radomiaka, ja powiedziałem, że lepiej szukać innego trenera. Miałem wątpliwości co do dyspozycyjności czasowej Wójcika, który mógł nie mieć czasu na pracę z drużyną. Ja spotkałem się też później z Wójcikiem jak już był posłem. Chodziło o to czy pomoże w budowie stadionu w Radomiu.

Wyjaśnienia Janusza Wójcika - byłego trenera Świtu NDM

Wracając do meczu ze Świtem to ja w tym czasie nie znałem Wójcika, nie rozmawiałem z nim ani osobiście ani telefonicznie. Nie mieliśmy żadnego kontaktu. Pan Krzysztof P. był moim obserwatorem na tym meczu. Poza rozmowami związanymi z zawodami piłki nożnej ja z P. nie miałem żadnych innych rozmów. P. omówił mecz, wystawił ocenę i tyle.

Wyjaśnienia Krzysztofa P. - b. obserwatora z Poznania

Ja zostałem na ten mecz wybrany i poinformowany normalnie, standardowo. O tym, że obserwatorem tego meczu będzie P. dowiedziałem się od pana Fryzjera. Tak to kojarzę ale nie mam pewności. On ewentualnie do mnie dzwonił w tej sytuacji z tą informacją, ja do Fryzjera, poza tym jednym przypadkiem, o którym mówiłem wcześniej, nie dzwoniłem. Fryzjer mógł mnie poinformował o tym, że obserwatorem będzie P. po to żeby pokazać jaką ma wiedzę. A P. i Fryzjer pochodzą z jednego terenu. Ja oczywiście zbagatelizowałem tę informację, powiedziałem coś w stylu dobrze, to dla mnie nie ma znaczenia kto jest obserwatorem. Ale nie wiem czy ta rozmowa odbywała się przed tym meczem, bo P. obserwował mnie parę razy. Taka informacja nie miała dla mnie dużego znaczenia, przyjąłem ją do wiadomości. Informacja, że P. jest moim obserwatorem nie była dla mnie ani informacją dobrą ani złą. P. uważany był za wymagającego obserwatora, ale ja miałem większość ocen bardzo dobrych. ja na ten mecz jechałem bezpośrednio samochodem na stadion. Ja chyba nie miałem na tym meczu żadnego asystenta od siebie i wziąłem dwóch innych. To chyba była sugestia PZPN, to byli inni asystenci niż ci, których miałem zwykle. PZPN zależało na rotacji liniowych. W tamtym czasie o wyznaczeniu asystentów decydujące znaczenie miał PZPN, ale to była dyskusja, propozycja. Ja miałem w tym meczu dwóch bardzo dobrych asystentów. Jeden z nich to był Piotr Sadczuk, a drugi to był Wardak lub Cwalina. Ja na obiekt przyjechałem sam, chyba w tym samym czasie przyjechali asystenci. Wracałem natomiast do Warszawy z jednym z asystentów i z obserwatorem P.
Ale nie jestem sobie tego w stanie przypomnieć. Ja chyba po meczu P. podwiozłem do prezesa Diakonowicza, bo P. i Diakonowicz bardzo dobrze się znają. Wiem, że Diakonowicz mieszka w Warszawie w pobliżu hotelu Bristol. Ja wszedłem z P. do Diakonowicza do domu, ale byłem tam tylko przez chwilę. Nie pamiętam czy do Warszawy jechał ze mną i z P. któryś z moich asystentów. Myślę, że Diakonowicz i P. byli zaprzyjaźnieni już wcześniej. Ja miałem wcześniej kontakty z Diakonowiczem, który był prezesem kolegium sędziów PZPN. Mówiło się w środowisku, że ja będę miał bardzo źle kiedy on zostanie prezesem bo Diakonowicz bardzo nie lubił się z Milewskim, u którego ja byłem asystentem. Ale nasze relacje z Diakonowiczem były poprawne, on prosił mnie o pomoc w kontaktach z działaczami z Radomia, on zamierzał tam montować krzesełka. Chciał ode mnie informacje czy nie wiem kiedy będzie przetarg i jakieś inwestycje. To było już po tym jak przestał być prezesem kolegium sędziów. Myślę, że Diakonowicz trochę mi kibicuje w karierze, informuję go czasami o swoich nominacjach sędziowskich. Był nawet 3 czy 4 lata temu temat współpracy biznesowej mojej z Diakonowiczem, ale do tego nie doszło. Zdarzało się, że pożyczałem Diakonowiczowi pieniądze. Diakonowicz ma firmę w pobliżu stadionu Legii, byłem chyba u niego w firmie raz. To było wtedy kiedy w Radomiu miała powstać sztuczna płyta, on zamierzał zajmować się budową sztucznych nawierzchni, ale w to nie wszedł bo to wymagało dużych pieniędzy. To było z 2-3 lata temu.
Możliwe, że sędziowie prosili Fryzjera o pomoc w uzyskanych notach bo on miał szerokie kontakty w obserwatorami. Ja go o to nie prosiłem nigdy. Wracając do tej rozmowy przed meczem ze Świtem, to informacje o obserwatorze, że będzie nim P. tak skwitowałem - powiedziałem okej i tyle. Myślę, że F. chciał mieć kontakty z najlepszymi sędziami. Ja osiągałem duże sukcesy na arenie międzynarodowej i myślę, że dla Fryzjera było bardzo ważne móc utrzymywać kontakty i pokazać, że coś wie i, że ma informacje.
Ja wiem, że wiele osób powoływało się na znajomości ze mną, powoływanie się na znajomość ze mną było dla niektórych osób bardzo istotną sprawą.
Ja pojechałem na mecz Pogoń - Cracovia w II lidze mimo, że byłem sędzią I ligowym bo to był mecz o dużym znaczeniu i taka była decyzja PZPN. Chyba też Cracovii zależało na tym by na ten mecz pojechał sędzia z wyższej półki. Ale to jest moje przypuszczenie. Nie wiem dlaczego obserwatorem tego meczu był Wit Ż., nie ja go wyznaczałem i nie wiem jakie są zasady wyznaczania obserwatorów. Ja byłem tym zaskoczony, że jadę na ten mecz, ale grała wtedy pierwsza i druga drużyna w lidze, mecz był transmitowany przez Canal Plus.
Ja znam z Cracovii kilku sędziów, znam pana Jacka P. ale nie wiem czy to jest działacz Cracovii.

Korupcja w Cracovii - kalendarium

On chyba zajmował się ochroną na stadionie Cracovii.
Ja w Szczecinie byłem wiele razy, przeważnie jeździłem tam z Radomia w kierunku na Poznań. (...) Nie przypominam sobie żebyśmy kiedykolwiek jechali do Szczecina przez Pniewy.
Po otrzymaniu informacji kto jest obserwatorem mogło się zdarzyć, że dzwoniłem do takiego obserwatora by pozyskać jego sympatię. Ale rzadko wiedziałem kto jest moim obserwatorem i rzadko dzwoniłem.
Ja wiedziałem wiele o F. do pewnego momentu. Krążyły o nim legendy dotyczące czasów, gdy on był działaczem Amiki. Ja później nie wiedziałem o jego przestępczej działalności związanej z meczami. Ja go też widywałem na stadionie Lecha, na obiekcie wśród działaczy i było to na meczach I ligi.
Nie pamiętam szczegółów meczu Zagłębie Lubin - Lech Poznań. Nie pamiętam kto był obserwatorem tego meczu. Może P. Ja w tym czasie sędziowałem bardzo dużo meczów.

korupcja w Zagłębiu Lubin - kalendarium
korupcja w Lechu Poznań - kalendarium

Ja nie znam żadnego działacza Świtu Nowy Dwór.
Chcę powiedzieć jeszcze raz, że nie znam żadnego działacza Pogoni Szczecin, nie miałem nigdy z żadnym działaczy Pogoni jakiegokolwiek kontaktu, to jest dla mnie jakaś abstrakcja. na ten mecz jechałem albo pociągiem albo samochodem. Raczej jechałem z sędziami asystentami, a przynajmniej z jednym. Pamiętam, że przed jednym z meczów w Szczecinie spałem w Gorzowie, ale nie wiem czy to było przed tym meczem. Gdy jechałem pociągiem, to po meczu w Szczecinie nocowałem, bo mecze tam były zwykle rozgrywane o późnej porze. Gdy jechałem samochodem, to jechałem tak, żeby spać przed meczem niedaleko Poznania, a wracałem po meczu i najwyżej spałem gdzieś przy trasie.

korupcja w Pogoni Szczecin - kalendarium

W tym Gorzowie spałem ja z asystentem bądź asystentami. Z tego co pamiętam obserwatorem meczu Szczecin - Łęczna był Wit Ż. Na pewno jednak jeśli jechaliśmy samochodem to nie zabierałem Wita do Szczecina. Raz odwiozłem Wita po meczu ze Szczecina i dowiozłem go do jego samochodu, być może do miejsca gdzie on miał kupować samochód, dokładnie nie pamiętam. Ktoś na niego czekał, nie wiem czy on nie był wtedy z Fryzjerem. Bo Witowi jakiś sędzia miał sprzedać samochód i miałem go podwieźć na miejsce spotkania z tym sędzią. Nie pamiętam czy to było po tym meczu czy innym w Szczecinie. Po, którymś meczu w Szczecinie, ale nie pamiętam czy po tym meczu z Łęczną czy innym, ale podwiozłem Wita Ż. i Fryzjera jakieś 100 km swoim samochodem. Nie jestem w stanie odpowiedzieć skąd w Szczecinie odebrałem Fryzjera. Możliwe, że byłem na kolacji z obserwatorem K. wtedy przyjechałem na tę kolację Fryzjer i Wit Ż.

Jak Wit Ż. ustawiał mecz Górnika Polkowice
Jak Wit Ż. robi interesy w Koronie Kielce

Nie pamiętam co wtedy jadłem na kolację, na pewno nie sałatkę grecką. Płaciłem sam za siebie, najwyżej mogłem zapłacić za wszystkich. Byłem na tej kolacji ja, K. i moi asystenci. I tam pojawił się i Wit i F. Wit był wtedy obserwatorem na tym meczu, po którym była ta kolacja, a który ja sędziowałem. Dla mnie to było zaskoczenie, że pojawili się na tej kolacji Wit i Fryzjer, chociaż ja mogłem się umawiać z Witem na tę kolację i na to, że go później odwiozę. Ja Wita i Fryzjera wysadzałem gdzieś po drodze, nie pamiętam już gdzie. Nigdy przed meczem w Szczecinie nie widziałem się z Fryzjerem, to, że był na tej kolacji było dla mnie zaskoczeniem i było dla mnie dyskomfortem.
Ja nigdy w życiu z nikim związanym z Pogonią Szczecin nie rozmawiałem telefonicznie ani osobiście.
Na wzór europejski PZPN próbował wprowadzić w Polsce system mentorski. Taki system polega na tym, że każdy sędzia ma swojego mentora czyli opiekuna, który jeździ na jak największą liczbę meczów danego sędziego obserwując jego rozwój i postęp. Ja uważam, że mimo prób wprowadzenia w Polsce takiego systemu nie było. Formalnie nie było dokumentu, który przypisywałby mi jakąś osobę jako mentora. W pewnym momencie faktycznie Wit Ż. mówił, że jest moim mentorem w Polsce. Przez to nasze kontakty były coraz częstsze aż do sytuacji, że praktycznie się ze sobą zaprzyjaźniliśmy. Zanim on jeszcze został moim mentorem, chociaż to w zasadzie zazębiało się w czasie, Wit Ż. nie miał ze mną dobrych kontaktów. Wit Ż. dobrze znał Jacka G. i jego promował. Z tego co wiem to Wit i Fryzjer znali się bardzo dobrze jeszcze z wcześniejszych czasów, później się bardzo często kontaktowali. Mi o tych kontaktach początkowo Wit nic nie mówił, bo ja go początkowo traktowałem jako wroga, kiedy już byłem wysoko to jego kontakty ze mną były bardzo sympatyczne. W tych latach 2003-2004 mojego kontakty z Witem nie były super, ja się go obawiałem.
Jest prawdopodobne, że przed meczem Pogoni Szczecin z Łęczną M. do mnie dzwonił i ja wtedy powiedziałem żeby do mnie nie wydzwaniał. Mogło to być przed tym meczem lub późniejszym. Ja meczów Łęcznej prowadziłem wiele i nie pamiętam przed którym była ta nasza rozmowa, która zakończyła nasze kontakty. Myślę, że M. chciał stworzyć w klubie otoczkę, że zna mnie jako sędziego i, że może dużo załatwić. Dzwoniąc do mnie przed meczami, które ja sędziowałem M. pytał, czy ja będę sędziował mecz jego drużyny. Ja unikałem odpowiedzi, mówiłem, że to nie ma znaczenia. Sens moich wypowiedzi w takich rozmowach z M. był taki, że mówiłem mu, że nie wypada by on dzwonił do mnie przed meczem i zadawał mi takie pytanie. Takich telefonów do mnie nie wykonywał K.
Wiem kto to jest Dawid P. (...) Nigdy nie rozmawiałem z Dawidem P.

Dawid P. z listem żelaznym i zarzutami korupcyjnymi

Sędziowałem mecz w Ostrowcu (baraż KSZO Ostrowiec - Górnik Łęczna - dopisek dpanek), to był drugi mecz barażowy. W związku z tym meczem nie były mi składane propozycje korupcyjne. Proszono mnie natomiast żebym bardzo dobrze posędziował mecz. Prosiło mnie o to wiele osób z PZPN. Na przykład prezes Figas. To były drużyny z naszego terenu, wszystkim bardzo zależało żebym jak najlepiej posędziował ten mecz. Nie pamiętam kto był w tych czasach w tych klubach, pan M. na pewno. Innych mogłem znać wzrokowo. Z KSZO znałem prezesa klubu, a zarazem członka prezydium PZPN, nie pamiętam obecnie jego nazwiska, ostatnio zapraszał mnie na 50-cio lecie swoich urodzin.

korupcja w KSZO Ostrowiec - kalendarium

(...) To był Bobkowicz. Znam trenera Batugowskiego, to był trener z naszych terenów. On znał bardzo dobrze mojego tatę i mnie. Ja wcześniej jeździłem na mecze III ligi, gdzie on był trenerem. Mieliśmy kontakty na stopie towarzyskiej. Myślę, że on też utrzymywał dobre kontakty z moim tatą. Mój tato od 10-15 lat nie mieszka w Polsce. Ja znałem kilku piłkarzy KSZO z tego czasu, w tym czasie grał Mirek Siara, z którym ja wcześniej grałem w piłkę w Radomiu. Mógł też tam grać Mirek Wachowicz, ale tego nie jestem pewien. Ja studiowałem na AWF w Warszawie. Ja sobie nie przypominam czy trener Batugowski dzwonił o mnie w tym czasie w związku z tym meczem. Ja też znałem syna trenera Batugowskiego, który był sędzią i studiował ze mną.
Sędzią międzynarodowym jestem od 2001. Zostałem tym sędzią chyba przed barażem Łęczna - KSZO. Decyzję, że zostałem międzynarodowym sędzią podejmowało prezydium PZPN na wniosek przewodniczącego kolegium sędziów.
Tomasz S. jest starszy ode mnie. On urodził się w 1969. Znam Andrzeja B. ale bardzo słabo.

Czytaj komu miał pomagać ustawiać mecze Andrzej B.
Czytaj
o drugim zatrzymaniu Andrzeja B.
Czytaj
o tym kiedy Andrzej B. wyszedł na wolność.

Wiem, że studiował też na AWF w Warszawie, ale nie wiem czy na tym samym roku. Nie jest to człowiek, z którym miałem jakiś bliższy kontakt na studiach. Raczej się mijaliśmy niż znaliśmy. Gdy zaczął wypływać jako trener, to zacząłem kojarzyć, że studiowaliśmy razem. Myślę, że Tomek S. znał go bardziej, przypominał mi, że właśnie znamy B. z uczelni. Myślę, że Tomek miał z nim bliższy kontakt niż ja.
Byłem sędzią meczu barażowego Stal Rzeszów - Ruch Chorzów. Z tego co pamiętam to był pierwszy mecz barażowy. Moimi asystentami w tym meczu z tego co pamiętam byli Tomasz S. i chyba Mirosław K. z Opola. Ja wybierałem tych asystentów w uzgodnieniu z obsadowym. Ja nie znałem w tym czasie nikogo ze Stali Rzeszów, z Ruchu Chorzów znałem członka prezydium PZPN pana Rogalę. To była ważna postać. Nie mieliśmy ze sobą kontaktów towarzyskich, tyle co z meczów. Kiedyś prosiłem pana Rogalę żeby popatrzył łagodnie na moją osobę, chodziło mi o ranking sędziów międzynarodowych.

korupcja w Ruchu Chorzów - kalendarum
korupcja w Stali Rzeszów - kalendarium

Z nikim z tych drużyn i osób związanych z klubami nie rozmawiałem na temat tych meczów, nikt przed tymi meczami ze mną nie rozmawiał i nikt się ze mną nie kontaktował. Po meczu rozmawiałem natomiast w szatni z panem Rogalą na temat zachowania jednego z zawodników Ruchu, który w 90 minucie kopnął zawodnika i dostał czerwoną kartkę. I zachowywał się jeszcze nieładnie wobec mnie.
Byłem sędzią meczu Piast Gliwice - Unia Janikowo. Jechałem na ten mecz samochodem. Nie znam nikogo z działaczy tych klubów, może z Piasta znałem kogoś z widzenia. Nikt do mnie przed meczem nie dzwonił i ze mną nie rozmawiał. Po meczu od razu wyjechaliśmy ze stadionu do domu. (...)
Do Ryszarda F. oddzwoniłem bo pewnie zadzwonił na mój telefon komórkowy i nie mogłem odebrać i oddzwoniłem z telefonu cioci, u której pewnie byłem w tym czasie. Do Jacka P. pewnie oddzwoniłem gdyż wcześniej do mnie dzwonił. Widocznie rozmawiałem z F. tak często, może z telefonu w samochodzie bo innego aparatu nie miałem. Nie wiem z kim rozmawiałem gdy dzwonił do mnie ktoś z telefonu stacjonarnego Pogoni Szczecin. Rozmowa z F. przed meczem pewnie dotyczyła tego jak ja jadę na mecz, czy nie potrzebuję noclegu pod Poznaniem. Pewnie powiedziałem jemu, że sobie poradzę. Mogłem dzwonić do Fryzjera bo wcześniej się z nim znałem. Wydawało mi się, że kontaktowałem się z nim kilka razy, a okazuje się, że kontaktowałem się z nim więcej razy. Rozmawiałem z nim tylko jak jadę na mecz i gdzie śpię. Nie przypominam sobie żeby ktoś dzwonił do mnie z klubu Pogoń Szczecin. Ja używałem kartę pre-paidową od szwagra bo on z telekomunikacji dostał darmowe karty i dał mi jedną (...). Ja używałem tej karty do kontaktów z F. bo być może on chciał żeby wyszło, że ja kontaktowałem się z F. Może ja dzwoniłem z telefonu stacjonarnego (...) do F. bo ja się obawiałem Wita Ż. jako obserwatora, a oni mieli wtedy dobre kontakty. Może prosiłem F. o wsparcie.
Nie wiem ja z Dawidem P. nie rozmawiałem, może on zna ten numer telefonu od F. Nie potrafię powiedzieć jaki był cel równoczesnej rozmowy F. z P. i ze mną. Ja nie wiedziałem, że była prowadzona taka jednoczesna rozmowa ze mną i Dawidem P. przez Fryzjera. Nie wiem jaki cel Fryzjer miał żeby taką rozmowę prowadzić. (...)
Natomiast o tym, że pan F. prowadził jednoczesną rozmowę z kierownikiem J i ze mną nie wiedziałem. On mnie o tym nie informował. Nie jestem w stanie powiedzieć czego dotyczyła ta rozmowa z Ryszardem F. ale na nie dotyczyła tego meczu i na propozycji korupcyjnej. (...)
Ja chciałem powiedzieć, że ja miałem niechlubne kontakty z panem M. i Ryszardem F., ja próbowałem się od tego odciąć. Znałem tych ludzi i się z nimi kontaktowałem. Używałem innych telefonów bo nie chciałem żeby te kontakty wyszły na jaw.
Po przerwie i konsultacji z obrońcą:
Chciałem powiedzieć prawdę. Chciałem powiedzieć, że w roku 2003, gdy cała struktura wyglądała inaczej i bycie sędzią niezależnym nie było właściwie możliwe, bo sędziowie byli powiązani z działaczami i nie udało się inaczej funkcjonować. Z Fryzjerem utrzymywałem kontakt i lawirowałem żeby mu się nie poddać w pewnych rzeczach i to mi się udawało. Nie mówię, że on nie korzystał na mnie finansowo i jeszcze inne osoby bo coś o tym wiem, ale nie ja. Nie było sytuacji żeby powiedział mi wprost, że jak wygra jakaś drużyna to dostanę pieniądze. tego Fryzjer mi nigdy wprost nie powiedział.
Jeśli chodzi o mecz Świtu z Polonią Warszawa to był rzeczywiście bardzo ważny mecz. Miałem rozmowę z Fryzjerem, który powiedział, że wszystkim bardzo na tym meczu zależy. Wiedziałem od Fryzjera, że P. będzie mnie obserwował. Wójcika nie znałem i nie miałem z nim kontaktu.
Jedyne co mam na sumieniu i do czego muszę się z bólem serca przyznać to te sytuacje z M. i Górnikiem Łęczną. Chciałem to wymazać z pamięci i nigdy więcej nie mieć z tym nic wspólnego. Prawdą jest, że dostałem od niego dwa razy pieniądze. Tylko mi się tutaj jedna kwota nie zgadza. A później faktycznie była trzecia rozmowa z M., trzecia propozycja korupcyjna, ja jej nie przyjąłem. On coś próbował mi mówić, ja powiedziałem, że doszedłem tam gdzie doszedłem i nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Jeśli chodzi o ten mecz Łęczna - Polkowice to M. do mnie zadzwonił, ale chyba nie na telefon komórkowy. To była rozmowa po meczu. On powiedział, że chce mi wręczyć proporczyki. Spotkaliśmy się i M. powiedział, że chce się odwdzięczyć za ten mecz i przekazał mi pieniądze - 15 tys. zł. Również dostałem od M. pieniądze za mecz GKS Katowice - Górnik Łęczna. Była to faktycznie kwota 5 tys. zł. M. przekazał mi te pieniądze albo u mnie w restauracji w Wolanowie, albo gdzieś na trasie. M. dzwonił do mnie przed tym meczem Łęczna - Polkowice i proponował pieniądze, on chyba dzwonił nie na mój telefon komórkowy, a jakiś inny. Przed tym meczem z GKS też dzwonił. Później M. dzwonił również przed tym meczem Pogoń Szczecin - Górnik Łęczna, on wtedy też proponował pieniądze, ale wtedy ja jemu powiedziałem, że to mnie już nie interesuje. Wtedy nie przyjąłem w związku z tym meczem jego propozycji. Chodziło mi wtedy o to, że byłem już wysoko w hierarchii sędziowskiej i nie chciałem wchodzić w takie układy z nim. Po tym meczu on mi przysłał wiadomość sms, w której miał pretensje o sposób sędziowania tego meczu. Po tym sms zaprzestaliśmy kontaktów. Nie dostałem żadnych pieniędzy za mecz ze Świtem chociaż kontaktowałem się przed tym meczem z F., nie miałem z tego żadnych korzyści. Domyślam się, że ktoś inny miał, ale tego nie wiem na pewno. Wszyscy doskonale wiedzieli, że nie ma sędziego, który nie jest skazany na Fryzjera. To był człowiek, który działał od lat i znał wszystkich obserwatorów, m.in. Wita Ż. i ja musiałem być w takich sytuacjach pośrodku i w tym się odnaleźć. Ja nie mogłem sobie pozwolić na to żeby całkowicie odrzucić kontakty z Witem Ż. i F. Była taka sytuacja, że miało być ustawionych pięć meczy Zawiszy, o czym ja nie wiedziałem, a zostałem wyznaczony na dwa mecze tego zespołu. Może ktoś tym sterował. Ja musiałem w tych rozmowach z F. mówić F. - tak Rysiu, dobrze poprowadzę ten mecz, nie martw się, będzie dobrze. Ja bezpośrednich korzyści z kontaktów z Rysiem nie miałem, także z kontaktów z Witem, może dlatego, że Wit Ż. znał moich teściów i znał moją pozycję finansową i mógł to razem z F. wykorzystywać. Bardziej mi zależało na karierze niż na pieniądzach.
Te rozmowy z F. wyglądały tak, że to on więcej mówił. Pytał jak jedziesz, że my tam na ciebie czekamy, że na meczu będzie Wiciu. Rozmowy dotyczące meczu Polkowice - Łęczna wyglądały tak, że F. mówił mi, że tam jest mecz beniaminków, że te drużyny grały w poprzednim sezonie, że tam wcześniej te drużyny były cięte na siebie. Nie potrafię dokładnie odtworzyć tych rozmów, ale jeśli on prowadził te rozmowy jednocześnie ze mną i z danym działaczem to musiał pewnie tak tę rozmowę prowadzić, że ten działacz miał wrażenie, że ja pomogę.
Wracając do tego meczu barażowego KSZO - Górnik Łęczna to tam prosił mnie o dobre sędziowanie prezes KSZO Bobkiewicz. Ja jakiś czas później dowiedziałem się od piłkarza KSZO Mirka Siary, że tam były zbierane jakieś pieniądze dla mnie za ten mecz, żeby się utrzymać w lidze przed spadkiem. Ten Bobkiewicz był członkiem zarządu prezydium PZPN i układał listy sędziów międzynarodowych. Ten Bobkiewicz i mój szef Figas mówili mi, że to jest ważny mecz dla obu drużyn i żebym jak najlepiej prowadził te zawody.
Jeżdżąc na mecze jeszcze jako młody asystent z sędzią Siwcem, Gryczką, Milewskim Mirkiem, ale to było jeszcze przed 2003, miałem wrażenie, ale nie chcę nikogo obrażać, że dochodziło do dwuznacznych sytuacji, które mogą wskazywać na korupcję. Ja jednak jako młody chłopak nie byłem w to wtajemniczony.
Nie potrafię wyjaśnić tych rozmów telefonicznych przed meczem Pogoń Szczecin - Cracovia. Pamiętam natomiast, że dzwonił do mnie Jacek P. przed tym meczem. Ja do niego oddzwoniłem On mi życzył żebym dobrze poprowadził te zawody, on nawet był na tym meczu w Szczecinie. Z Jackiem była zresztą bardzo krótka rozmowa. (...)
Do rozmów z obserwatorem również nie chciałem używać swojego numeru telefonu, nie chciałem żeby później w billingu wyszło, że już przed meczem wiedziałem kto będzie obserwatorem danego meczu. Wtedy obsada była tajna i nie powinienem mieć żadnej wiedzy. Nie dostałem za ten mecz żadnych pieniędzy. Taj jak mówiłem musiałem w rozmowach z F. stwarzać pozory, że jestem mu przychylny, bo inaczej nie mógłbym funkcjonować na takim szczeblu rozgrywek. Z tego powodu miło z nimi rozmawiałem, a być może ktoś inny na tym korzystał finansowo. Teraz mi się przypomina takie stwierdzenie F. podczas tej rozmowy telefonicznej, że mój obserwator tego meczu Krzysztof P. jest dobrym znajomym Janusza Wójcika. Odebrałem tę jego informację, nie zastanawiałem się nad tym, dla mnie najważniejsze było, że to Krzysztof P. jest moim obserwatorem bo wtedy zależało mi an dobrej ocenie, była mi potrzebna. Wtedy w tym czasie w latach 2003-2004 przebijałem się na ten szczyt kariery sędziowskiej w Polsce, więc mi na tych ocenach zależało. Chcę powiedzieć tak, że F. robił aluzje, sugestie, że dobrze, że P. jest obserwatorem moim, a, że on lubi Wójcika itd, robił takie sugestie w sposób zawoalowany , natomiast ja nie odebrałem tych jego słów w ten sposób, że one mają dla mnie jakieś znaczenie co do sposobu prowadzenia meczu. To znaczy te jego gierki słowne nie miały dla mnie znaczenia. (...)
Kojarzę te (z Ryszardem F. Fryzjerem - dopisek dpanek) kontakty telefoniczne. Chodziło o moją pozycję sędziego międzynarodowego na liście rankingowej, jak również wtedy dowiedziałem się od F. o mojej sytuacji na arenie międzynarodowej. Ryszard F. poinformował mnie, co było dla mnie bardzo ważną rzeczą, że w rankingu UEFA mogę spaść o jedną klasę tj. z koszyka nr 1 do koszyka nr 2 co było dla mnie cofnięciem się o krok w tył w karierze międzynarodowej. Ryszard F. musiał te informacje mieć od Jerzego G., który dobrze się znał z Jozefem Marco, który był szefem komisji sędziowskiej UEFA. Faktycznie te jego informacje sprawdziły się bo ja spadłem w rankingu. To była dla mnie bardzo ważna wiadomość i dlatego próbowałem się do niego wiele razy dodzwonić na różne telefony. Te rozmowy były przed meczem gdy jechałem do Szczecina na mecz. Nie mogłem się jednak z nim skontaktować bo on nie odbierał telefonów. On w pierwszej rozmowie mówił mi, że słyszał takie informacje, że ja mam spaść. Ja zaskoczony tym poprosiłem żeby sprawdził i potwierdził. On powiedział, że postara się sprawdzić. Dlatego ja później wydzwaniałem do niego aby się zapytać czy coś się dowiedział. Pamiętam takie jego sformułowanie gdy mi się w końcu z nim skontaktować, to on powiedział, że u nas w kraju próbował dotknąć tego mojego (...) to aż go paliło. Chodziło mu o to, że wielu osobom w kraju zależało na tym żeby ktoś inny awansował i szedł wyżej niż ja. Chodziło o Jacka G. Chyba nawet jadąc na ten mecz proponowałem mu spotkanie, żebyśmy się w tej sprawie spotkali, ale on mówił, że nie może bo ma jakąś uroczystość. Chciałem żeby podczas ewentualnego spotkania wyjaśnił mi sprawę mojego (...) w rankingu UEFA. Wtedy prezesem kolegium sędziów PZPN był pan Jerzy G., a Ryszard F. go bardzo dobrze znał, a znowu G. maił dobre kontakty z Jozefem Marco. Dla mnie dla uzyskania nadal wysokiej pozycji duże znaczenie miało to abym w polskim rankingu był na pierwszym miejscu. Ryszard F. powiedział mi, że właśnie pewnym osobom zależy żeby to Jacek G. był na pierwszym miejscu. Fryzjer powiedział, że nie może się tego dnia spotkać. Żebym spokojnie jechał na mecz to się niedługo spotkamy. Pojechałem wtedy do Gorzowa tam nocowałem. Później pojechałem na ten mecz. Po tym meczu doszło do tego spotkania w knajpie, na którym wspólnie pojawili się Ż. i F. Podejrzewam, że wtedy kiedy jechałem do Gorzowa i przejeżdżałem blisko domu F. to Ż. był u niego w domu. Takie są moje przypuszczenia. Po tym właśnie meczu zawiozłem F. i Ż. z tej knajpy, w której oni się pojawili do miejscowości w okolicy zamieszkania Fryzjera, nie pamiętam gdzie to dokładnie było, nie pamiętam dokładnie gdzie to było. Tam miał na nich czekać jakiś samochód. Ktoś miał na nich czekać. Nie pamiętam czy oni mieli z kimś spotkanie czy też mieli od tego kogoś odebrać samochód. Nie wiem jak oni dojechali do Szczecina, skoro wracali ze mną. W czasie drogi była cały czas rozmowa między mną, Fryzjerem, a Witem Ż., że dla mojej kariery międzynarodowej bardzo ważne byłoby abym w tym rankingu w Polsce był na pierwszym miejscu. Wiem, że później już nastawienie Wita Ż. do mojej osoby zmieniło się i on był bardzo za tym żebym to ja był numerem 1 w Polsce. Jeśli chodzi o kontakty z M. przed tym meczem to było tak, że na początku nie chciałem odebrać telefonu od niego, później sam do niego oddzwoniłem, dwa razy chyba do niego dzwoniłem i powiedziałem mu, że nie jestem zainteresowany jego propozycjami, żeby więcej nie dzwonił. Nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że w tych rozmowach Ryszard M. zmierzał do zaproponowania mi pieniędzy, ale ja przerwałem rozmowę i chyba nie sprecyzował dokładnie kwoty.
Z tego co pamiętam to ja dałem mu w pierwszej rozmowie do zrozumienia, żeby dał sobie spokój, ale później on mnie dalej namawiał i próbował mnie przekonać więc jeszcze raz do niego zadzwoniłem żeby mu powiedzieć, że nie jestem zainteresowany. Tak jak już mówiłem, byłem już wtedy wysoko w hierarchii sędziowskiej i nie chciałem mieć z M. takich kontaktów. Myślę, że z racji tego, że przyjąłem wcześniej od M. dwa razy pieniądze on czuł się pewnie w kontaktach ze mną, dzwonił, narzucał się i myślał, że ja będę z nim miał stałą współpracę i będę sprzyjał drużynie z Łęcznej. Myślę, że on czuł odwagę w kontaktach ze mną właśnie z tego powodu, że wziąłem od niego pieniądze wcześniej. Trudno mi się było go pozbyć.
Jeśli chodzi o moje kontakty przed meczem Zagłębia Lubin - Lech Poznań, to ja w ogóle tego meczu nie pamiętam. Z F. na temat tego meczu nie rozmawiałem, z tego co zresztą mi się wydaje to on w tym okresie już nie zajmował się sędziami w imieniu Lecha Poznań. On wcześniej pomagał Lechowi, nawet tak jak już chyba mówiłem, był na meczach Lecha w asyście zarządu tego klubu, on tam chyba nawet pełnił jakąś funkcję.
jeśli Ryszard F. miał wpływ na ustalanie obsady sędziowskiej, czego nie wiem, to musiałby mieć wpływ na ścisłe kierownictwo zarządu PZPN lub też kolegium sędziów PZPN. (...) Być może ja byłem dla niego wygodnym człowiekiem na pewne mecze, ja gwarantowałem pewien poziom sędziowania, on sam sobie rozgrywał kwestie finansowe z działaczami klubów. Ja nie mogłem powiedzieć mu, że ja nie będę z nim rozmawiał, bo nikt w Polsce, nawet ja nie mógł tego powiedzieć, bo Fryzjer był zbyt mocny w środowisku. Nie mógłbym go drażnić bo mógłbym źle skończyć. Dlatego też gdy dzwonił słuchałem go, przytakiwałem mu.
Gdy się później dowiedziałem z mediów, że pięć ostatnich meczów Zawiszy Bydgoszcz miało być ustawionych przez F. i Wita Ż. byłem wściekły, że oni ustawiali w takim czasie i w ten sposób mecze i to mnie w to wmanewrowywali, bo ja sędziowałem dwa z tych pięciu meczów. Ja o tym, że te mecze mają być ustawione nic nie wiedziałem. Wiedziałem, że F. i Ż. mieli ze sobą dobre układy, ale nie myślałem, że w takim czasie będą chcieli coś ustawiać. Ja po zatrzymaniu Wita Ż. rozmawiałem z nim na ten temat i pytałem go o to, on mi mówił wtedy, że to są bzdury. Ja również w wywiadach próbowałem wybielić go i w ogóle bronić sędziów bo niech pan mi powie co innego miałem robić.
Chcę powiedzieć, że ja początkowo podczas tego przesłuchania nie chciałem się przyznać do kontaktów z F. i przyjęcia pieniędzy od M. bo ja jestem teraz sędzią numer 1 w Polsce i było mi wstyd. Już wtedy gdy się z nim kontaktowałem i brałem pieniądze wstyd mi było, że z takimi ludźmi muszę się kontaktować, dlatego też używałem do tych kontaktów numerów pre-paid. Wtedy te rozmowy były naturalne dla wielu osób, ale ja używałem pre-paidów bo nie chciałem żeby to wyszło na jaw, że ja z takimi ludźmi rozmawiałem. Tak jak mówiłem - musiałem z takim F. rozmawiać, bo nie było innego wyjścia. Musiałem sprawiać pozory. Podczas tego przesłuchania gdy mi odczytano te ustalenia i, że znane są numery, których używałem zobaczyłem, że nie ma sensu tego ukrywać i postanowiłem powiedzieć prawdę.
Przesłuchanie 13.01.2009:
Chciałem złożyć uzupełniające wyjaśnienia w tej sprawie. Chciałem powiedzieć, że moje zatrzymanie w tej sprawie było dla mnie zaskoczeniem, nie byłem na to przygotowany. Miało ono miejsce w czasie najmniej korzystnym dla mojej rodziny. Moje wyjaśnienia były podyktowane potrzebą chwili i sytuacją w jakiej się znalazłem. W dniu dzisiejszym chcę złożyć prawdziwe wyjaśnienia, jeśli będą one nieprzekonywujące i uznane za niewiarygodne to trudno. Nie będę udowadniał swojej niewinności za wszelką cenę. Chciałbym żeby nie zakładano z góry, że jestem winny, co obecnie ma miejsce. Ponadto chciałbym dodać, że informacje, którymi chciałbym się podzielić opieram na swojej pamięci, na tym co zarejestrowałem. Niektórych istotnych rzeczy mogę nie pamiętać bo były to zdarzenia, które miały miejsce wiele lat temu. Niektóre zdania i opisane sytuacje w moich poprzednich wyjaśnieniach nie miały w ogóle miejsca, a niektóre zdania były wypowiedziane w zupełnie inny sposób niż to zostało zaprotokołowane. Chciałbym zacząć od swojej znajomości z Fryzjerem i całkowicie wyjaśnić swoje kontakty z tą osobą. Poznałem tego człowieka jeszcze w latach 90. jako student AWF, nie znając jeszcze wówczas środowiska piłkarskiego, zależności i powiązań. F. w mojej ocenie pełniąc wówczas funkcje kierownika drużyny czy menadżera klubu miał podobne obowiązki jak inni działacze klubowi. Może wyróżniał się tym, że był bardziej ekspresyjny i rzutki. Uczestniczyłem w wielu spotkaniach, na których był on obecny w towarzystwie ludzi związanych z piłką nożną czy też dziennikarzy. W tamtych czasach przyjeżdżając do klubu spędziłem trzy dni w towarzystwie kierownika drużyny, taki był wówczas system. Takich wyjazdów i spotkań miałem kilka, to też ta znajomość z F. była dość dobra. Kontakt, który utrzymywałem z tym człowiekiem służył do czerpania informacji istotnych dla mnie w sędziowaniu. Moim celem od samego początku było wspięcie się jak najwyżej w hierarchii sędziowskiej. Takie kontakty i informacje były bardzo istotne. Oczywiście spotkania o których wcześniej mówiłem to były bardzo duże imprezy, na których oczywiście był alkohol i ludzie nawiązywali bliższe kontakty. Moje kontakty z Fryzjerem nigdy nie miały styczności z korupcją, nigdy nie miałem składanych przez niego propozycji, jak również nigdy nie otrzymywałem żadnych pieniędzy od tego człowieka. Kontakty, które z nim miałem i rozmowy, które prowadziłem często miały miejsce przed meczami ponieważ dla mnie były to również istotne informacje, które mogłem otrzymać o danym meczu. F. był człowiekiem, który w bardzo wielu sprawach był pomocny. Znał bardzo wielu dziennikarzy, piłkarzy i po jakimś gorzej prowadzonym przeze mnie meczu mógł wyciszyć złe komentarze czy to wśród piłkarzy czy dziennikarzy. Dla mnie od samego początku najważniejsze były awanse w hierarchii UEFA. Kontakty, które miałem z ludźmi związanymi z piłką nożną były temu podporządkowane. Odnośnie zarzutów, a zwłaszcza zarzutu numer jeden, to jest działania w zorganizowanej grupie przestępczej, to kompletnie go nie rozumiem, ja w żadnej grupie nie byłem i nie uczestniczyłem. Nie utrzymywałem szerokich kontaktów z sędziami czy obserwatorami. O istnieniu żadnej grupy nie wiedziałem. Odnośnie moich kontaktów z panem M. opisanych w wyjaśnieniach chciałbym jednoznacznie stwierdzić, że te wydarzenia, o których mowa miały zupełnie inny przebieg. Jak już wcześniej stwierdziłem z panem M. znam się od bardzo dawna, również z kontaktów z nim na innych meczach, jako młody sędzia, jak również znam go jako bardzo dobrego znajomego mojego taty. Z panem M. po raz pierwszy od dłuższego czasu spotkałem się na meczu Górnik Łęczna - Górnik Polkowice. Przed tym meczem nie miałem z nim żadnego kontaktu. Po meczu w klubie była totalna afera co do mojego sposobu sędziowania tego meczu. Wyglądało to tak, że jak ja mogłem prowadzić ten mecz w taki sposób bo przecież moim kumplem jest M. Mimo, że wygrali ten mecz to mieli do mnie ogromne pretensje. Jakiś czas po meczu miałem z M. osobisty kontakt, nie wiem dokładnie gdzie, nie pamiętam czy spotkaliśmy się u mnie czy gdzieś na trasie. Spotkanie dotyczyło tego jak ja mogłem tak prowadzić ten mecz mimo takiej znajomości. M. dziwił się co ja wyprawiałem na boisku mimo, że jestem jego znajomym. On powoływał się na lata poprzednie i kontakty z moim tatą. Twierdził, że dla niego pierwsza liga jest bardzo ważna i chciałby abym pomógł mu utrzymać się w pierwszej lidze. Wydawało mi się, że M. chciał mi nawet wręczyć za to jakieś pieniądze. Nie wiem co to mogło być i ile, w każdym razie ja nic od niego nie przyjąłem. Jednocześnie poinformowałem go, że jeśli będę posiadał jakieś informacje na których będzie mu zależało, to postaram się z nim tymi informacjami podzielić. M. chciał ode mnie uzyskać informacje kto będzie prowadził mecz Górnika, kto będzie obserwatorem, co też później czynił pytając mnie o różne dziwne rzeczy. Dzwonił również pytając o innych sędziów jak i obserwatorów. Ja mu odpowiadałem, że moje kontakty z sędziami i obserwatorami nie są na tyle zażyłe abym mógł o nich wiele wiedzieć. Te telefony zdarzały się również przed meczem, który miałem później prowadzić. Czasami M. chciał się pochwalić informacją, że wie, że ja będę sędziował mecz Górnika. Była to dla mnie sytuacja niekomfortowa, nie lubiłem prowadzić meczów Łęcznej ponieważ wiedziałem jakie są oczekiwanie M. wobec mnie. Jeżeli ten człowiek czyli M. mówi, że kiedykolwiek dawał mi jakieś pieniądze to jest to nieprawda. Nie wiem co nim kierowało, może próbował zatuszować jakieś swoje inne działania. Chciałem dodać, że słyszałem od innych osób o wielu obietnicach M. i sytuacjach, które nigdy nie miały miejsca. Jeszcze raz zaznaczam, że ja od pana M. nie przyjąłem żadnych pieniędzy jak i żadnej obietnicy. O tych obietnicach M. słyszałem wtedy kiedy zacząłem sędziować, jak koledzy sędziowie opowiadali o jego wyczynach, ale nie chciałbym teraz ujawniać nazwisk tych sędziów i okoliczności, ale jak będzie taka konieczność, to na którymś etapie postępowania będę mógł to przybliżyć.
Nigdy nie byłem w żadnej grupie przestępczej, nie utrzymywałem żadnych kontaktów przestępczych z obserwatorami, sędziami czy panem F. Od października 2003 do 25 czerwca 2006 nie miałem żadnych takich kontaktów przestępczych. Nigdy rozmów z F. nie traktowałem i nigdy one nie były dla mnie kontaktami o takim charakterze. F. nigdy mi wprost nie powiedział, że jeżeli w meczu, który sędziowałem będzie taki jak on sobie życzy to otrzymam gratyfikacje finansową. Nigdy też nie odbierałem rozmów z F. w taki sposób, że z nich wynikało, że on chciał żebym sędziował korzystnie dla jakiejkolwiek drużyny. W październiku 2003 nie przyjąłem od F. i innej osoby 10 tys. zł za mecz Pogoń Szczecin - Cracovia. (...) Nie przyjąłem od pana F. i innej osoby pieniędzy za mecz Pogoń Szczecin - Górnik Łęczna. Rzeczywiście miałem kontakty telefoniczne z F. w okolicach meczu, bo te mecze były dla mnie bardzo istotne jeśli chodzi o ocenę obserwatora, ja musiałem się wspinać w hierarchii sędziowskiej. Zresztą takie kontakty w tamtych czasach były naturalne i notoryczne, nie były niczym złym, a ja chciałem wiedzieć kto jest moim obserwatorem. Ja miałem kontakty także z innymi osobami zaangażowanymi w mecz, nie tylko z F. Ja nie wiedziałem, że F. prowadzi jednocześnie rozmowy telefoniczne ze mną i z kimś innym.
Ja używałem też innych aparatów telefonicznych bo w 2003 w PZPN pojawił się pomysł by przedstawiać billingi swoich rozmów. Ja nie chciałem na swoim oficjalnym telefonie były widoczne kontakty jakie utrzymywałem, bo mógłby to ktoś źle odczytać. jeśli chodzi o karty pre-paid to w moich dwóch samochodach miałem wmontowany aparat telefoniczny i korzystałem z kart pre-paidowych, nie pamiętam numerów.
Myślę, że ja też rozmawiałem z F. w okolicach innych meczy, które sędziowałem, a których nie ma w zarzutach, ja mogłem też rozmawiać z innymi działaczami o sprawach organizacyjnych dotyczących meczów. (...) W tamtym czasie ja prowadziłem mecze co 2-3 tygodnie. (...)
Ja nie wiem czy F. miał brać jakieś pieniądze wykorzystując moją osobę , na moje konto, bo ja o tym nie wiem. (...)
Chciałem dodać, że trudno jest ustawiać mecze piłkarskie i zostać najlepszym sędzią w Polsce. Bo każdy mój mecz był obserwowany przez obserwatora w Polsce, jak również obserwatora zagranicznego, który obserwował moje występy w kraju. Jak ja mógłbym ustawiać mecze, jest to po prostu nielogiczne. Każdy mój mecz, który sędziowałem w kraju miałem obowiązek wysyłać na kasecie obserwatorowi UEF-y, który je analizował. W tamtym okresie uzyskiwałem bardzo dobre oceny awansując do grupy, w której jestem obecnie, a właściwie może już nie jestem. Według mnie nie można ustawić meczu i bardzo dobrze go sędziować. (...)
Działalność sędziego to nie było dla mnie źródło dochodów, zwłaszcza, że nie były to duże pieniądze. Poza tym wszyscy w Polsce wiedzieli, że moje mecze są obserwowane nie tylko przez obserwatorów w Polsce. Nigdy bym nie zaryzykował przyjęcia jakiejkolwiek korzyści majątkowej i zmarnowania tego o co walczyłem. Bo tego się nie da zamienić na żadne pieniądze. Traktowałem sędziowanie jako hobby, jako rzecz, której się poświęcam, choć obecnie zmieniło się podejście UEFA jak i FIFA, a także PZPN co do wynagradzania sędziów za mecze. Dlatego UEFA wprowadziła zawodowy właściwie program przygotowań do mistrzostw świata. (...) Ja jako pierwszy sędzia podpisałem w Polsce kontrakt zawodowy i weksel iż nie uczestniczyłem w korupcji w polskim futbolu. Była to ostateczna kwota kaucji - 250 tys. zł. Cały zapis był uwzględniony w kontrakcie zawodowym. Dokładnej treści zapisu nie pamiętam, weksel może być zrealizowany w przypadku skazania mnie prawomocnym wyrokiem sądowym. Ten weksel podpisałem 1,5 roku temu.
Ja byłem przesłuchiwany wcześniej w tej sprawie jako świadek. Gdybym czuł się winny w tej sprawie to pewnie przygotowałbym sobie linię obrony, jak również obrońców, pewnie najlepszych obrońców. Moje pierwsze wyjaśnienia wynikały z niepamięci, nie pamiętałem wielu zdarzeń, okoliczności, do których nie przywiązywałem większej wagi. Ja po tym przesłuchaniu mnie w charakterze świadka nie podjąłem żadnych zaradczych środków, dalej sędziowałem mecze. (...) Nie spodziewałem się, że będę miał pobudkę o szóstej rano. (...) Chcę powiedzieć, że podejmowałem na boisku zawsze decyzje, które wynikały z moich umiejętności. Ale jeśli chodzi o funkcjonowanie w środowisku piłkarskim, zwłaszcza gdy byłem młodym sędzią, były pewne zdarzenia powiedzmy dziwne. Ale było to wiele, wiele lat temu, dokładnie ich nie pamiętam i nie chciałbym o nich mówić. (...) Uważam, że jestem czysty w 100 procentach. (...)
Uważam, że pewne negatywne rzeczy na mój temat mogły być inspirowane. W naszym środowisku toczyła się rywalizacja, wiele osób zazdrościło mi miejsca, które mam i pozycji, którą osiągnąłem, wiele osób mówiło różne rzeczy i głupoty na mój temat. Miałem problemy z tym za granicą, były tłumaczone i wysyłane do UEF-y różne artykuły na mój temat. UEFA widziała mnie jako sędziego numer jeden w Polsce. A ludzie kierujący strukturami sędziowskimi w Polsce starali się robić inaczej. Polska zawsze wyznaczała innego sędziego jako sędziego numer 1 w Polsce, chodziło o Jacka Granata. Pojawił się artykuł dotyczący mojego sponsorowania kariery za granicą. Mówiło się, że mój tata, znany jubiler w Szwajcarii przekupywał działaczy UEFA tak żebym był sędzią numer jeden. To takie polskie piekiełko.
Ja podczas pierwszego mojego przesłuchania powiedziałem, że przyjąłem dwa razy pieniądze od M. bo to dotyczyło mojej żony (...) Nie chciałem narażać żony na dodatkowy jakikolwiek stres i emocje. Obawiałem się, że może zostać skierowany wniosek o aresztowanie mnie, co byłoby bardzo negatywne dla mojej żony. W związku z tym powiedziałem wtedy coś co nie miało miejsca. Chodzi o przyjęcie przeze mnie pieniędzy od M.
Na początku pierwszego przesłuchania tak na okrętkę mówiłem o kontaktach z F., bagatelizowałem to, bo po pierwsze nie pamiętałem, że tyle było tych rozmów. Poza tym gdzieś wcześniej była opublikowana w prasie liczba moich rozmów z Fryzjerem. To było siedem czy osiem kontaktów. Wielu innych rzeczy nie pamiętałem bo to było 5-6 lat temu.

Wyjaśnienia Mariusza U. - b. piłkarza Zagłębia Sosnowiec
Wyjaśnienia Łukasza P. - b. piłkarza Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Antoniego F. - b. sędziego ze Stalowej Woli
Wyjaśnienia Grzegorz S. - byłego piłkarza Górnika Łęczna
Wyjaśnienia Jerzego F. - b. prezesa Zagłębia Lubin
Zeznania Janusza Kupcewicza - b. działacza Arki Gdynia
Wyjaśnienia Jerzego G. - byłego szefa kolegium sędziów PZPN
Wyjaśnienia Zbigniewa S. - kierownika drużyny Śląsk Wrocław
Wyjaśnienia Grzegorza K. - b. trenera Śląska Wrocław
Wyjaśnienia Janusza W. - b. trenera Świtu Nowy Dwór
Zeznania Franciszka Smudy - b. trenera Zagłębia Lubin
Wyjaśnienia Zbigniewa W. - byłego zawodnika Lecha Poznań
Wyjaśnienia Roberta D. - był masażysty Lecha Poznań
Wyjaśnienia Krzysztofa W. - b. sędziego z Jeleniej Góry
Wyjaśnienia Tomasza W. - byłego sędziego z Warszawy
Wyjaśnienia Krzysztofa P. - b. obserwatora PZPN z Poznania
Wyjaśnienia Janusza S. - b. działacza Świtu
Wyjaśnienia Wojciecha Sz. - b. działacza Świtu NDM i Widzewa Łódź
Wyjaśnienia Mariana W. - byłego obserwatora PZPN z Katowic
Wyjaśnienia Krzysztofa S. - b. sędziego z Tarnowa.
Wyjaśnienia Jarosława Ż. - b. sędziego z Bydgoszczy
Wyjaśnienia Andrzeja K. - b. sędziego z Częstochowy
Wyjaśnienia Zbigniewa M. - b. sędziego z Piły
Wyjaśnienia Mirosława K. - b. sędziego asystenta z Opola
Wyjaśnienia Mariusza S. - b. sędziego z Opola
Wyjaśnienia Ryszarda F. pseudonim Fryzjer
Wyjaśnienia Mariana D. - b. działacza ze Śląska
Wyjaśnienia Piotra W. - byłego sędziego z Krakowa
Wyjaśnienia Ryszarda N. cz. 1, cz. 2 - b. właściciela Odry Opole Wyjaśnienia b. sędziego Zbigniewa R.
Wyjaśnienia b. sędziego Grzegorza Sz.


 Lista oskarżonych o korupcję w polskim futbolu.  
Lista skazanych za korupcję  
Lista ustawionych meczów  
Kto ustawił/próbował ustawić najwięcej meczów - zobacz listę
Mapa korupcji w polskim futbolu  

Zobacz nasz profil na Facebooku 
Zobacz nasz profil na Twitterze    

Reklamy, które widzicie od jakiegoś czasu na blogu nie sprawiają, że zarabiam jakieś duże pieniądze. Są to jednak pieniądze, które  pozwalają opłacić rozmowy telefoniczne lub bilety na pociąg, gdy zdobywam newsy na bloga. Jeżeli więc czytasz moje artykuły - na pewno warto kliknąć!